Rok 1982. Nazajutrz po własnym pogrzebie mecenas Antoni Zyro wraca do swego mieszkania i odtąd towarzyszyć będzie żyjącym, a czasami i ingerować w ich losy. Przygotowywał się on do obrony przebywającego w więzieniu młodego robotnika Dariusza, który kierował strajkiem, choć nie był członkiem „Solidarności”. Teraz jego obrony podjął się mecenas Labrador, pragmatyk sugerujący, że nie jest ważne, co oskarżony faktycznie myśli, lecz w jaki sposób ma odpowiadać na pytania w sądzie. Dariusz odrzuca jednak zarówno tę „grę z sądem”, jak i proponowane mu przez aplikanta adwokata przyznanie się do rzekomej winy i podkreślenie politycznych motywów. Domaga się on pełnej jasności i prawdy, a tym samym możliwości odnalezienia drogi porozumienia. Dariusz zostaje skazany na rok i sześć miesięcy więzienia, z zawieszeniem wykonania kary i uchyleniem tymczasowego aresztu… Urszula nie potrafi się odnaleźć po śmierci męża, przekonuje się, jak bardzo go kochała. Nie angażuje jej w pełni sprawa Dariusza, nie potrafi jej pomóc przybyły z zagranicy Tomek, przyjaciel Antka. Odwozi syna do teściowej i popełnia samobójstwo. Nad jej ciałem pojawia się Antek. Wychodzą razem na leśną polanę i oddalają się. „Film Kieślowskiego jest gorzki, jego zakończenie jest tragiczne. Ale odsłania on bezlitośnie, warstwa po warstwie, wszystkie nieomal pokłady skłóconej i dramatycznej materii życia w Polsce dzisiejszej” – pisano w roku 1984 w jednej z recenzji. Odwołując się do polskich doświadczeń stanu wojennego – akcja filmu rozgrywa się w roku 1982 – reżyser kreuje własną wizję ówczesnego konfliktu społecznego i analizuje różne mechanizmy jego neutralizowania, a ich skuteczność ocenia z całą surowością.
Rodzaj | Film fabularny |
Rok | 1984 |
Gatunek | Film psychologiczny, polityczny |
Produkcja | Polska |
Dane techniczne | Barwny |
Czas trwania | 103 minuty |
Scenariusz | Krzysztof Kieślowski, Krzysztof Piesiewicz |
Reżyseria | Krzysztof Kieślowski |
Muzyka | Zbigniew Preisner |
Obsada aktorska | Grażyna Szapołowska (Urszula Zyro), Maria Pakulnis (Joanna Stach, żona Dariusza), Aleksander Bardini (mecenas Mieczysław Labrador), Jerzy Radziwiłowicz (mecenas Antoni Zyro), Artur Barciś (Dariusz Stach), Michał Bajor (aplikant Miecio), Marek Kondrat (Tomek, przyjaciel Zyrów), Tadeusz Bradecki (hipnotyzer), Daniel Webb (Amerykanin), Krzysztof Krzemiński (Jacek, syn Zyrów), Marzena Trybała (Marta Duraj), Adam Ferency („Rumcajs”, działacz opozycji), Elżbieta Kilarska (matka Antka), Jerzy Kamas (sędzia Biedroń), Hanna Dunowska-Hunek (Justyna, działaczka opozycji), Jan Tesarz (ojciec Joanny), Andrzej Szalawski (adwokat, znajomy Labradora), Jacek Domański (działacz opozycji, znajomy Stachów; nie występuje w czołówce), Katarzyna Figura (asystentka hipnotyzera; nie występuje w czołówce), Jacek Hilchen (nie występuje w czołówce), Katarzyna Jungowska (nie występuje w czołówce), Małgorzata Kaczmarska (nie występuje w czołówce), Andrzej Krasicki (sędzia; nie występuje w czołówce), Bogdan Niewinowski (pan Kazimierz, szatniarz w gmachu sądów; nie występuje w czołówce), Tomasz Taraszkiewicz (nie występuje w czołówce) |
Kadry z filmu | 1 |
Fragmenty filmowe | 1 |
Informacje o filmie zostały opublikowane za uprzejmością i przyzwoleniem „Internetowej Bazy Filmu Polskiego” mieszczącej się pod adresem www.filmpolski.pl
Całkiem sporo prawdy w tym, że to chyba najsłabsza fabuła reżysera. Film sam w sobie jest niezły, dla niektórych może być pewnym odkryciem, jednakże ja oglądałem Dekalog (od 1 do 5), Krótkie filmy i Trzy kolory, w związku z czym „Bez końca” nieco rozczarowuje. Przede wszystkim film zaczyna się bardzo smutno i dalej nie ma już wiele nadziei. Kieślowski pokazał nam nagą prawdę, zgoda, ale czy samo czytanie wersetów biblijnych przez adwokata Labradora ma wystarczyć jako nadzieja? Bo Kieślowski zdaje się mówić tym filmem, że prawdziwa wolność nie będzie nam dana w tym życiu, bo wciąż coś nas będzie „trzymać”; obywatelskie zobowiązania, miłośc do męża-nieboszczyka, pogoń za czymś, czego nie będzie dane nam zastać. Właśnie przez ten pesymizm, a więc niechęć do życia, czemu się z drugiej strony jakoś nie dziwię – wszak czasy były bardzo ciężkie – nie mogę wielbić Mistrza, chociaż niejeden rzemieślnik marzy o tak bezkompromisowym obrazie, jakim bez wątpienia jest „Bez końca”. Inna sprawa, że film mógłby być mniej srogi, no ale cóż.
Chyba jeden z najsmutniejszych filmów Kieślowskiego. Reżyser nie daje bohaterom nawet cienia nadziei na lepsze jutro, zarówno w życiu prywatnym jak i w sferze życia politycznego. Bardzo pesymistyczny film, może dlatego spotkała go krytyka ze wszystkich możliwych stron: Kościoła, opozycji, systemu.
W warstwie politycznej film rzeczywiście raczej nie pozostawia złudzeń: w społeczeństwie niewiele się zmienia, komunizm będzie trwał „bez końca”. Myślę, że Kieślowski kapitalnie oddał w ten sposób nastroje lat 80. Z kolei w warstwie metafizycznej filmu dostrzegłem kilka optymistycznych elementów. Po pierwsze wspomniany monolog mecenasa Labradora. Mimo zamiany „wilczka w psa wyliniałego” zawsze jest nadzieja na odmianę losu, na to, że zostanie „wskrzeszona duma w bladej krwi robaczej”. Szkoda tylko, że nadzieja ta upatrywana jest w Bogu, a nie w samym sobie. Po drugie, najważniejsze jest życie tu i teraz. Upatrywanie nadziei w życiu po śmierci może być niebezpieczną mżonką. Scena, kiedy Urszula przypatruje się z nadzieją na wolno zbliżającą się czeluść piekarnika, jest przerażająca. Po śmierci Urszuli Antoni rzuca tylko lakoniczne „Hej”, a na zakończenie kochankowie idą osobno. Szansę na prawdziwe szczęście mieli przed śmiecią, teraz jest tylko wspólne przebywanie bez „czegoś więcej”. Generalnie film robi kolosalne wrażenie. I jak prawie zawsze, najbardziej cenna jest w nim niejednoznaczność.