[1993] Trzy kolory: Niebieski

Młoda kobieta, Julie, traci w wypadku samochodowym męża i jedyną córkę. Mąż był wybitnym kompozytorem, pracował przed śmiercią nad utworem muzycznym, ktory miał być wykonywany w czasie wielkiego, europejskiego święta jednocześnie w 12 europejskich stolicach. Pogrążona w rozpaczy Julie odrzuca wszystko, co ma związek z dotychczasowym życiem, zostawia luksusowy dom na wsi i przenosi się do mieszkania w Paryżu, nie podając jednak nikomu nowego adresu. Z pozostawionych w dawnym domu rzeczy zabiera tylko sznur niebieskich szklanych kulek, które wisiały w pokoju córki. Poza jedną nocą spędzoną z zakochanym w niej współpracownikiem męża Olivierem, zresztą łudząco do niego podobnym, nie widuje nikogo. Z obowiązku odwiedza swą sklerotyczną matkę, która już jej właściwie nie poznaje. Podczas jednej z takich wizyt Julie oznajmia matce: „Będę teraz robić to, co chcę: nic. Nie chcę wspomnień, rzeczy, przyjaźni, miłości ani przywiązania. To wszystko pułapka”. Zgodnie z tą deklaracją Julie żyje z dnia na dzień: chodzi do kawiarni, pływa w basenie, zawiera znajomość z nową sąsiadką – osobą lekkich obyczajów, ale stara się w nic nie angażować, o niczym nie pamiętać, jakby w nadziei, że radykalnym zerwaniem z przeszłością zagłuszy tkwiący w niej ból po stracie najbliższych. I nagle pewnego dnia dowiaduje się, że nie była jedyną kobietą w życiu swego męża. Miał on przyjaciółkę, którą kochał i która oczekuje teraz jego dziecka. Julie spotyka się z nią i przekazuje jej dom, którego pełnomocnik nie zdążył jeszcze sprzedać. Postanawia też przerwać swoją pustą egzystencję.

Pomysł filmu zrodził się wkrótce po zakończeniu prac nad „Dekalogiem”, a tytułowe trzy kolory nawiązują do barw francuskiej flagi i haseł Wielkiej Rewolucji Francuskiej: Wolność, Równość, Braterstwo. Julie próbuje bowiem uwolnić się od cierpienia, od wspomnień, znaleźć rację bytu w pustce, którą wybrała, zbudować sobie nową rzeczywistość, niezależną od przymusów, hierarchii wartości, nawet uczuć. Bohaterka porusza się po otaczającej ją rzeczywistości zastanawiając się, jak może w ogóle żyć po tym, co jej się przydarzyło. Stopniowo odkrywa jednak, że z tym żyją wszyscy: nawet jeśli nie przeżyli katastrofy, odczuwają jakiś dojmujący brak. Zapełniają tę pustkę religią, sztuką, seksem. Ale ona nadal istnieje. Więzią, która łączy nas z życiem okazuje się u Kieślowskiego miłość. „Niebieski” okazał się filmowym wydarzeniem. Obsypano go nagrodami na festiwalu w Wenecji: Złoty Lew dla najlepszego filmu, nagroda dla najlepszej aktorki (Juliette Binoche) i za zdjęcia (Sławomir Idziak). Otrzymał ponadto trzy Cezary (dla najlepszej aktorki, za dźwięk i montaż). Krytycy zgodnie podkreślali niezwykłą urodę filmu, bardzo malarskiego, nastrojowego, którego piękno – jak pisano – było chwilami aż nazbyt intensywne. Wiele pochwał zebrała również występująca w głównej roli Juliette Binoche, jedna z najpopularniejszych i najciekawszych francuskich aktorek. [PAT]

Rodzaj Film fabularny
Rok 1993
Gatunek Film psychologiczny
Produkcja Polska, Francja, Szwajcaria
Dane techniczne Barwny
Czas trwania 94 minut
Scenariusz Krzysztof Kieślowski, Krzysztof Piesiewicz
Reżyseria Krzysztof Kieślowski
Muzyka Zbigniew Preisner
Obsada aktorska Juliette Binoche (Julie), Benoit Regent (Olivier), Florence Pernel (Sandrine), Charlotte Very (Lucille), Helene Vincent (dziennikarka), Philippe Volter (agent z biura nieruchomości), Claude Duneton (lekarz), Hurques Quester (Patrice, mąż Julie), Emannuelle Riva (matka), Vignon (Florence) (kopistka), Jacek Ostaszewski (flecista), Tregouet (?) (Antoine), Isabelle Sadoyan, Daniel Martin, Catherine Therouenne, Alain Ollivier (adwokat), Pierre Forget, Philippe Manesse, Idit Cebula, Jacques Disses, Yves Penay, Arno Chevrier, Stanislas Nordey, Michel Lisowski, Philippe Morier-Genoud, Julie Delpy, Zbigniew Zamachowski, Alain Decaux
Kadry z filmu 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Fragmenty filmowe 1 2

Informacje o filmie zostały opublikowane za uprzejmością i przyzwoleniem „Internetowej Bazy Filmu Polskiego” mieszczącej się pod adresem www.filmpolski.pl

__
Rafał Toborek
11 komentarzy

11 komentarzy do [1993] Trzy kolory: Niebieski

  1. Tomek Majcher pisze:

    …od tego filmu wszystko się dla mnie zaczęło, wszystko co sie kojarzy z K. Kieślowskim. Pierwszy raz widziałem ten film kilkanaście lat temu (12, może 13) i poległem: zdjecia, MUZYKA, która genialnie dopowiadała niewypowiedziane słowa, niesamowita Binoche…

  2. angela pisze:

    Film ten kompletnie mi się nie podobał! Ja wiem, że to bardzo ceniony film, artystyczny, ale według mnie wszyscy Ci „artyści” tworzą na zasadzie takiej, by po prostu stworzyć coś dziwnego i głupiego i wtedy będzie to artystyczne. Po tym filmie nic nie odczułam, może jedynie to, że byłam wściekła, że coś takiego nazywają twórcy „wspaniałym”. Przykro mi, ale uważam, że to oszustwo. Tego typu przesłanie możemy wywnioskować z życia, bądź normalnych filmów. Dla mnie ten film był sztuką udawaną, bo każdy potrafi wykonać zbliżenie oka, pokazywać kolor niebieskiego przez cały film. Dla mnie to nie sztuka, tylko próba nazwania tego sztuką, bo przecież „występują tam takie elementy sztuki”.

  3. Mateusz W. pisze:

    Chciałem powiedzieć, że film może być trudny i niezrozumiały, ale napewno ma w sobie wielką metafizykę i tajemniczość. Podobnie jak w „Białym”, na wielkość filmu zapracowała muzyka i niezwykły scenariusz. Koleżanka, która widzi w kolorze niebieskim jedynie kolor, współczuję trochę, ale szanuję jej opinię odnośnie filmu. Polecam bardzo mocno ten film.

  4. Justyna Odzimek pisze:

    Mój ukochany film Kieślowskiego. Nie pamiętam, ile razy już go widziałam, ale za każdym razem odnajduję w nim coś nowego. Piszę teraz referat na sesję o mistycznym kinie Krzysztofa Kieślowskiego, więc znów do jego filmów wrócę. Bardzo miły powrót. Polecam wszystkim ten film z całego serca. Jest naprawdę wspaniały. Trudny, ale ciekawy. Film dla wymagających. Malowniczy, nieco melancholijny, opowiadający o cierpieniu, miłości i oczywiście o wolności. Naprawdę warto.

  5. Justyna Dziadak pisze:

    Niebieski jest mi najbliższy z całej trylogii-ogółem jest chyba moim ulubionym filmem Kieślowskiego. Najbardziej lubię chyba to, że w głównej bohaterce odnajduję samą siebie i sposób w jaki cały film jest zaprezentowany. Oto wiersz napisany po obejrzeniu Niebieskiego. Juliette w snach jest taka jak chce. Tańcząc, widzi siebie piękniejszą niż była, jak anioł boso stąpający po trawie. Często płakała, gdy Bóg nie chciał spłynąć z deszczem na świat. On śnił, by wiara w kogoś dobroczynnego budziła się w niej razem ze świtem.

  6. dagsta pisze:

    Muzyka Preisnera w tym filmie, jak zresztą w większości filmów Kieślowskiego, w niesamowity sposób nie tylko dopełnia film, ale także buduje historię przedstawianą w filmie.

  7. Jacek M. pisze:

    Film jest genialny. Z pewnością najlepszy film Kieślowskiego. Za każdym razem znajduję w nim coś nowego; przede wszystkim trzeba go oglądać uważnie. Wspaniała kreacja Juliette Binoche powaliła mnie na łopatki. Wszystko ma tu swoje znaczenie, każdy element jest dopracowany.

  8. nige pisze:

    Uwielbiam ten film, jest stonowany. Doskonale pokazane, że można łatwo w gniewie lub bólu po stracie (może czasem dla świętego spokoju) „uwolnić” się od wszystkiego. Trudny film? Możliwe. Mnie także nurtuje. Ilu jest reżyserów, dzięki którym film „żyje”, a oglądający współodczuwa. K. Kieślowski kręcił bowiem filmy, które skłaniają do dialogu z samym sobą. Mój wniosek osobisty z Niebieskiego: Wolność Równość Braterstwo. Trzy hasła przewodnie trylogii – bez Miłości stają się swoim własnym przeciwieństwem. K. Kieślowski był świadom istnienia tej zależności. Gdyby takie wnioski były oczywiste dla wszystkich, K. Kieślowski nie trudziłby się z tą Rewolucją Francuską i nawiązując do kolorystyki flagi, aby przekładać hasła Rewolucji na codzienne wydarzenia zwykłego „obywatela”.

  9. Tomasz Filipiak pisze:

    No nie będę chyba tutaj oryginalny; wspaniałe dzieło. Wyrastający ponad ramę samego filmowego rzemiosła, film zagłębia się w naturę człowieka tak mocno, jak tylko to możliwe, jednocześnie nie tracąc kontaktu z widzem, jak to było przy „Weronice”. Tam Kieślowski właściwie pofolgował sobie; stworzył już film, który nawet wymagającego widza wprowadził w zakłopotanie po pierwszym seansie (jak mnie), stwarzając ogrom życiowej tajemnicy ale i niewypowiedzianego piękna. W Niebieskim sytuacja była już bardziej, jak sądzę, pod kontrolą, a Juliette Bincoche okazała się równie naturalna co Irene Jacob. Obie te panie zasługują na pokłony za swoje kreacje, jak i reszta współtwórców z Idziakiem i Preisnerem na czele.

  10. Witold Paczkowski pisze:

    Osobiście wolę wczesne filmy Kieślowskiego, ale z „Trzech kolorów” ten robi największe wrażenie. Film piękny od strony estetycznej (nawet ten smutek i cierpienie wyglądają inaczej w błękicie, może bardziej wzniośle). Patetyczna muzyka, zdjęcia moim zdaniem trochę przysłaniają główny wątek filmu, ale przecież to miał być film dla całego świata, a nie tylko dla nas Polaków, więc może innego sposobu nie było na ukazanie haseł Rewolucji Francuskiej.

  11. biała wstążka pisze:

    Pamiętam to tak dobrze, mój pobyt już od 1981 roku w Niemczech Zachodnich i te męczące opinie o Polakach, a później Niebieski i artykuł w „Spigel”. To właśnie wtedy poczułem po raz pierwszy narodową dumę, że jestem Polakiem. Nigdy tego nie zapomnę, właśnie tej budzącej się dumy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *