„Duże zwierzę” – czwarty film w reżyserskim dorobku Jerzego Stuhra był już głośny na długo przed premierą. Stało się tak za sprawą scenariusza. Pierwszą jego wersję (na podstawie opowiadania Kazimierza Orłosia pt. „Wielbłąd”) napisał bowiem w roku 1973 sam Krzysztof Kieślowski, noszący się wówczas z zamiarem debiutu fabularnego. Niestety, tekst nie spodobał się peerelowskim decydentom od kultury i musiał powędrować do szuflady. Jakie były jego późniejsze losy, nie wiadomo. Dość powiedzieć, że przed trzema laty odnalazł go w Wiesbaden Janusz Morgenstern. Takiej okazji nie można było zmarnować. Morgenstern, zarezerwowawszy sobie rolę producenta, zaprosił do współpracy Jerzego Stuhra, jednego z ulubionych aktorów Kieślowskiego. Twórca „Tygodnia z życia mężczyny” nie tylko wziął na swoje barki reżyserię i opracowanie scenariusza (w pierwotnej wersji były tylko dwie sceny z rozpisanym dialogiem), lecz także zagrał głównego bohatera. Realizacja „Dużego zwierzęcia” stała się dla aktora szczególnym doświadczeniem. „Po pierwsze dlatego, że w sensie symbolicznym znów byłem współpracownikiem Krzysztofa, mojego przyjaciela. Dane mi było nadać kształt czemuś, co było jego ideą, jego dążeniem. Po drugie, to był mój pierwszy film poetycki. Zawsze miałem skłonność do realistycznego oglądania świata. Odważyłem się na metaforę, spróbowałem znaleźć w sobie inną wrażliwość” – mówił w jednym z wywiadów. To jednak nie wszystko. Już w swych poprzednich filmach Stuhr – reżyser dowiódł, jak bliski jest mu temat tolerancji, zrozumienia dla inności i niedoskonałości bliźniego. Typ jego talentu kazał mu wszakże ukazywać ludzkie losy w konkretnym kontekście czasowo-przestrzennym, co z kolei zmuszało do balansowania na granicy doraźnej publicystyki. Dopiero scenariusz Kieślowskiego pozwolił autorowi „Historii miłosnych” na zmianę perspektywy i bardziej uniwersalne potraktowanie problemu. „Stuhr niemodny temat ujął w formę przypowieści, dotykającej za pośrednictwem mikrozdarzeń ponadczasowych prawideł” – pisała po premierze „Dużego zwierzęcia” jedna z recenzentek. Nie wszyscy wszakże podzielali jej zdanie. Film wywołał liczne dyskusje. Jedni chwalili i nagradzali (Nagroda Specjalna na MFF w Karlovych Varach, nagroda publiczności na Lecie Filmowym w Kazimierzu Dolnym, Syrenka Warszawska w kategorii filmu fabularnego), inni zarzucali reżyserowi jałowe powielanie wzorców kina moralnego niepokoju. Jedno wszakże pozostaje bezsporne: „Duże zwierzę” to kolejne niebanalne dokonanie Jerzego Stuhra, jednego z niewielu polskich artystów filmowych, którzy bez oglądania się na mody, konsekwentnie budują na ekranie własną, oryginalną wizję świata.
Rzecz dzieje się w małej górskiej miejscowości. Szanowany obywatel, pracownik Banku pan Sawicki pojawia się pewnego dnia na ulicach miasteczka z wielbłądem. Może zostawił go odjeżdżający cyrk? Może zapomniał? Sawicki wzbudza sensację. Ludzie są w szoku. „Panie Sawicki czemu wielbłąd” – pytają – Jaki w tym sens ?” Sawicki wraz z żoną, przedszkolanką nie potrafią odpowiedzieć. Wiedzą tylko, że coraz bardziej lubią wielbłąda. Pomału jednak społeczność mobilizuje się i rusza do ataku. Urzędy domagają się rejestracji, specjalnego podatku za zwierzaka, do różnych instytucji zaczynają napływać donosy: a to, że rozprasza dzieci w szkole, a to, że zanieczyszcza ulice, a co najważniejsze, że może być nosicielem jakiejś szczególnej odmiany afrykańskiej choroby wenerycznej. Przed domem Sawickich pojawiają się pikiety, oni ze swym wielbłądem czują się coraz bardziej samotni, osaczeni. Sawickiej w przedszkolu odbierają dzieci na żądanie rodziców, Sawickiego nie chcą w orkiestrze dętej, w której gra od lat na klarnecie, architekt protestuje przeciwko kształtom i rozmiarom stajni, którą Sawicki wznosi dla wielbłąda, którego wbrew wszelkiej normalnej logice kochają coraz bardziej. Są też tacy, którzy na wielbłądzie chcą zrobić interes. Fotograf miejscowy chciałby go do zdjęć wynająć, lokalna telewizja widzi wielbłąda w reklamie soku, przedstawiciele Straży Pożarnej bardzo chcieliby go jako fant w loterii, w której będzie do wygrania samochód marki FIAT. Zbliża się bowiem jubileusz miasta i wszyscy przygotowują się do święta. Sawiccy są jednak nieprzekupni, ale i coraz bardziej samotni. Orkiestra ćwiczy nowy utwór, ale już bez Sawickiego, dzieci przygotowują przedstawienie, ale już bez Sawickiej. Pewnego dnia przychodzi list. Sawicki zostaje wezwany na specjalną sesję Rady Miejskiej. Tam w majestacie prawa radni osądzają Sawickiego i jego dziwną miłość. Burmistrz daje mu ostatnią szansę: jeżeli zgodzi się oddać wielbłąda to miasto da fundusze na powstanie Mini-zoo, którego wielbłąd byłby główną atrakcją. Sawicki bez słowa opuszcza sesję. Jest już teraz wrogiem wszystkich…
Rodzaj | Film fabularny |
Rok | 2000 |
Gatunek | Opowiadanie |
Produkcja | Polska |
Dane techniczne | Czarnobiały |
Czas trwania | 70 minut |
Scenariusz | Krzysztof Kieślowski |
Reżyseria | Jerzy Stuhr |
Muzyka | Abel Korzeniowski |
Obsada aktorska | Anna Dymna (Maria Sawicka), Jerzy Stuhr (Zygmunt Sawicki), Dominika Bednarczyk (urzędniczka banku), Błażej Wójcik (urzędnik banku), Andrzej Franczyk (urzędnik wydziału finansowego), Feliks Szajnert (pijak), Zbigniew Kaleta (fotograf Bolek Cofalik), Andrzej Kozak (dyrygent orkiestry), Radosław Krzyżowski (reżyser reklamy), Stanisław Banaś (komendant straży), Piotr Dąbrowski (strażak), Zbigniew Rola (strażak), Ewa Worytkiewicz (pani z Rady Osiedla), Małgorzata Ząbkowska (pani z Rady Osiedla), Beata Schimscheiner (pani z Rady Osiedla), Tomasz Schimscheiner (majster), Zbigniew Kosowski (Stefaniak), Krzysztof Głuchowski (burmistrz), Katarzyna Mrózek (dziewczynka), Leszek Świgoń (posterunkowy), Tomasz Karolak (posterunkowy), Patrycja Durska , Dorota Godzic , Dorota Zięciowska (kobieta robiąca sobie zdjęcie na festynie), Jan Cielecki (członek orkiestry), Krzysztof Gadacz, Krzysztof Górecki, Ryszard Jasiński, Tadeusz Łomnicki, Ryszard Łukowski, Andrzej Konopka, Tomasz Mędzik, Krzysztof Najbor, Krzysztof Stawowy, Dawid Zawadzki |
Fragmenty filmowe | 1 |
Informacje o filmie zostały opublikowane za uprzejmością i przyzwoleniem „Internetowej Bazy Filmu Polskiego” mieszczącej się pod adresem www.filmpolski.pl
Małe miasteczko, wszyscy znają wszystkich, wiedzą czego mogą się po sobie spodziewać i nagle pojawia się coś, czego nie mogą lub nie chcą przyjąć. Wielbłąd burzy spokój. Ludzie nienawidzą zwierzęcia. Dlaczego? Bo jest inne niż oni, bo nie upodabnia się do nich, bo jest oryginalny. Piękny, spokojny obraz polskiej zaściankowości, zamiłowania do tego co swoje i poznane, nieufności do czegoś nowego. Warto zobaczyć i przez pryzmat tego flmu zastanowić się nad samym sobą.
Gdy oglądam filmy takie jak „Niebo” czy „Duże zwierze”, czuje niedosyt. Zastanawiam się, jak wyglądałby ten film, gdyby nakręcił go Kieślowski. Niby jest w tym cząstka reżysera, bo przecież to jego scenariusz lub zagrał w nim aktor, który znał go, cenił, zagrał w wielu jego filmach, ale mimo wszystko to tylko kopia.