Różne wypowiedzi, różnych osób…

Krzysztof Kieślowski

„Przez 10 lat robiłem filmy dokumentalne. Kochałem ten gatunek i porzuciłem go z żalem i wstydem; czułem się jak człowiek, który ucieka z tonącego okrętu zamiast ratować go lub z honorem pójść na dno.

Film dokumentalny utonął. Zniknął przy ogólnym braku zainteresowania.

Materią filmu dokumentalnego jest rzeczywistość, coś, co istnieje naprawdę: prawdziwi ludzie, prawdziwe wydarzenia, prawdziwe uczucia, nastroje, twarze, myśli, prawdziwa łza.

Istotą tego gatunku jest osobisty, subiektywny stosunek autora do tego wszystkiego, wyrażony zazwyczaj przez konstrukcję filmu (dramaturgię jeśli ktoś woli) a osiągany w mozolnej i fantastycznie ciekawej pracy w montażowni. Film dokumentalny nie opowiada o autorze; opowiada o świecie o ludziach z punktu widzenia autora. Ostrość, wyrazistość, jaskrawość tego autorskiego spojrzenia nadaje filmowi rangę.

Dlatego sprawozdania z meczu piłki nożnej, kamera przekazująca na ziemię obraz Armstronga stawiającego stopę na Księżycu i telewizyjny reportaż o antylopie zżeranej przez lwa – mimo, że operują rzeczywistymi wydarzeniami i prawdziwymi ludźmi nie są filmami dokumentalnymi. Ich głównym założeniem jest bowiem obiektywność relacji.”

Krzysztof Kieślowski

„Nie było tego faceta w scenariuszu od początku. Mieliśmy w zespole kierownika literackiego – Witka Zalewskiego – bardzo mądrego człowieka, do którego miałem i mam ogromne zaufanie i wtedy kiedy pisaliśmy scenariusze Dekalogu, on zawsze mi mówił:

– Czegoś mi tutaj panie Krzysztofie, brakuje. Czegoś mi brakuje.

– Ale czego panie Witku? Czego?

– Wie pan, nie potrafię panu powiedzieć czego, ale czegoś mi brak.

Czegoś w tych scenach nie ma.

I tak gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy i w końcu on mi opowiedział taką anegdotkę o pewnym polskim pisarzu, który się nazywał Wilhelm Mach.

Otóż ten Mach był na jakiejś projekcji filmowej. I po jej zakończeniu mówi:

– A mnie się ten film bardzo podobał. Zwłaszcza taka scena na cmentarzu. Podobał mi się bardzo ten facet w czarnym garniturze na pogrzebie.

– Przepraszam pana bardzo, ale, tam nie było faceta w czarnym garniturze.

Na to Mach:

– Jak to nie było? Przecież stał po lewej stronie kadru, w bliskim planie, w czarnym garniturze, w białej koszuli, w czarnym krawacie. Potem przeszedł na prawą stronę kadru i się oddalił.

– Nie było takiego faceta – odpowiedział reżyser.

– Był. Ja go widziałem i to mi się w tym filmie najbardziej podobało – upierał się Mach. W dziesięć dni potem umarł.

A więc Witek Zalewski opowiedział mi tą historię, to zdarzenie, i zrozumiałem czego mu brakuje.

Brakowało mu właśnie tego faceta w czarnym garniturze, którego nie wszyscy widzą i o którym nawet reżyser nie wie, że znajduje się w filmie.

Wypowiedź pochodzi z książki „Autobiografia” autorstwa Danuty Stok, fragment wyszukał i udostępnił „Anioł”.

Mirosław Baka

„Był to pierwszy reżyser, który zaproponował mi główną rolę w filmie. Wspominam go przede wszystkim jako człowieka, a potem dopiero jako reżysera, ponieważ żeby osiągnąć dobry kontakt z aktorem, trzeba najpierw złapać kontakt z człowiekiem. A Krzysztof był w tym, moim zdaniem mistrzem. Używał w rozmowie takich słów, które natychmiast do mnie trafiały. Tak się złożyło, że ja kończyłem szkołę teatralną z myślą o reżyserii. Chciałem pójść na te studia. Kiedy Krzysztof się o tym dowiedział, powiedział mi: Rób to, co robisz dobrze. Z dalszych jego słów wynikało, że może później gdy zgromadzę doświadczenie, będę mógł wziąć się za reżyserię. Pozostałem przy aktorstwie. Był wielkim człowiekiem i genialnym artystą.”

Krystyna Janda

„Nigdy nie byłam zbyt blisko Niego. Nie sądzę żeby ktokolwiek tak naprawdę był, poza najbliższymi. Znałam go od dawna, mieszkałam obok niego, odwiedzałam. Nie byłam jego aktorką. Od początku imponowało mi jego myślenie, dystans wobec wielu rzeczy i spokojny, mądry sposób w jaki okazywał, że mu się coś poprostu nie podoba i jak o tym mówił. Jego obecność dawała poczucie bezpieczeństwa i budowała miarę, hierarchię ocen i wartości. Mnie miał zawsze za wariatkę, nigdy chyba nie traktował poważnie. Po „Dekalogu 2”, przechodząc koło mnie korytarzem wytwórni filmowej, czy telewizji, bez słowa przytulał i szedł dalej. Mówiło się, że szuka metafizyki, że jego kompleksem jest realizm, pragmatyzm w życiu i sztuce. Dlatego też tworzy COŚ WIĘCEJ na ekranie. Zawsze COŚ WIĘCEJ było blisko kobiety. Jedni mówili, że robi to zimno spekulując bez emocji, inni uważali, że to dramatyczne poszukiwanie wynikające z prawdziwej potrzeby, intelektualnego niepokoju, pragnienie udowodnienia samemu sobie i dania nadziei innym, że COŚ WIĘCEJ istnieje. W dniu jego śmierci (13.03.96) we Francji pokazano godzinny wywiad nakręcony przed rokiem. Ostatnie pytanie brzmiało: Gdyby Pan twórca „Dekalogu”, umarł i po śmierci trafił do nieba, jak Pan myśli, co by powiedział BÓG? Odpowiedział: Gdybym tam trafił musiałbym go obudzić. Bo jeżeli tam jest to śpi. Powiedziałbym mu: Obudź się! Zobacz, co się dzieje!”

Artur Barciś

„To był wielki artysta, miał złożoną osobowość i trudno jednoznacznie określić jakim był człowiekiem. Ale jedno można powiedzieć na pewno: Krzysztof mówił prawdę bez względu na konsekwencje. Może dlatego nie lubili go dziennikarze. Był konkretny i rzeczowy, nie mówił niczego niepotrzebnego. Był najmądrzejszym człowiekiem jakiego spotkałem w życiu, mimo to (a może właśnie dlatego) był pełen wątpliwości. Nigdy nie był do końca pewien, czy to co robi jest dobre, czy nie… Dla mnie był przyjacielem i wielkim autorytetem.”

Krzysztof Kieślowski

„Jeżeli się wzajemnie rozumiemy, wtedy ja podczas kręcenia filmu otrzymuję to czego się spodziewam albo, jak to jest w przypadku Ireny, nawet i więcej bo ona poprostu daje więcej.”

Irene Jacob

„Świat stał się cyniczny, ale cynizm jest niebezpieczny. (…) Trzeba również dostrzegać dobro.”

Irene Jacob

„(…) Często nie potrafimy pomóc przyjacielowi który źle się czuje. Natomiast bohaterowie Krzysztofa są wszyscy przepełnieni tą godnością która unosi ich samych oraz innych: to właśnie to daje im ich szlachetność. Oni nieustannie patrzą na innych poprzez pryzmat wrażliwości, podczas gdy w życiu, takie coś przytrafia się nam tylko przez krótką chwilę – na przykład kiedy się zakochujemy! U bohaterów Krzysztofa głębia jest czymś trwałym. Dlatego jestem dumna że mogę grać takie role!”

Krzysztof Kieślowski

„Mnie dużo mniej interesuje kreacja aktorska, (…) Dużo mniej mnie interesuje to granie kogoś innego niż oni są, a dużo bardziej mnie intersuje ich wewnętrzna prawda, i żeby przy pomocy postaci które grają, powiedzieć coś naprawdę o nich.”

Jean-Louis Trintignant

„Irene Jacob jest jedną z trzech lub czterech niezwykłych osób jakie napotkałem w tym zawodzie. (…) Jest ona niesłychanie łagodna, delikatna, wrażliwa.”

Irene Jacob podczas Jerozolimskiego Festiwalu Filmowego w 1994. roku

„Dzisiaj chciałabym pójść na Wzgórze Oliwne, na Golgotę i odnaleźć grób Jezusa. Bardzo się cieszyłam, że tutaj przyjadę. Festiwal zaprosił mnie zaraz po Podwójnym życiu Weroniki, ale przjechać wtedy nie mogłam. Przez dwa lata mnie zapraszano, lecz nie byłam wolna. A ja tak bardzo chciałam przyjechać na ten festwal, że w zeszłym roku sama poprosiłam o zaproszenie, robiąc to za późno. Przykro jest być tutaj tylko przez dwa dni. To zbyt krótko, ale mam nadzieję, że jeszcze tu przyjadę.”

Krzysztof Kieślowski do Irene Jacob

„Widzisz, chciałbym aby sceny między Jean-Louis a tobą były czymś w rodzaju bitew między świeżością a doświadczeniem. Wyobraź sobie czym jest nadzieja. Wiarą w kogoś dobroczynnego.”

Krzysztof Kieślowski

„Jeśli chcesz zagrać tą rolę, będziesz musiała być odważna, uczciwa, będziesz musiała dać dużo z siebie; ludzie nie będą wiedzieli że ty mówisz o sobie, będą sądzili że to jest o bohaterce, o Weronice. Ale jeśli chcesz aby ta kobieta była intersująca, oryginalna, ujmująca i silna, to będziesz musiała dać jej wiele z tego co ty już posiadasz.”

Wim Wenders

„Irene gra swoją rolę w sposób bardzo przekonywujący, pełen serca i wewnętrznej siły której, na pierwszy rzut oka, nie spodziewalibyśmy się u tej delkatnej i raczej wyglądającej na nieśmiałą osoby.”

Irene Jacob

„Odbyłam kilkanaście nieudanych prób do ról francuskich.”

Irene Jacob o Krzysztofie Kieślowskim

„Pod jego kierownictwem zawsze czułam, że muszę się troszczyć o rzeczy proste i prawdziwe.”

Irene Jacob

„Tak, nadzieja jest potrzebna. Dostajemy ją i przekazujemy również innym.”

Irene Jacob

„Sądzę, że największą wartością w pracy jest zaufanie. (…) To jest najlepsze pokrewieństwo jakiego możemy oczekiwać.”

Daniel Toscan du Plantier

„Początek kariery Irene w filmach Kieślowskiego był niebywale błyskotliwy, i chyba prawdą jest, że niektórzy reżyserzy wahają się, albo nie ośmielają się lub też się boją że, nie dorównają temu co ona zrobiła. Dokonanie Ireny było na najwyższym poziomie, i za to ją wynagrodzono.”

Irene Jacob

„Nie sądzę
aby tematem Podwójnego życia Weroniki było: Czy sądzisz, że jest ktoś taki jak ty, albo czy ty mógłbyś być taki jak ktoś inny? To nie to. Tu raczej chodzi o to, że czasem czujemy że jesteśmy sami, a czasem czujemy kogoś przy nas. W jaki sposób odczuwamy innych? Jaka jest nasza percepcja? Czemu nieznane nam miejsca mogą się nam wydawać bliskie? Jaki jest punkt odniesienia?”

Krzysztof Kieślowski podczas kręcenia „Podwójnego życia Weroniki”

„Po dwóch miesiącach zdjęć mam prawo powiedzieć Irene Jacob, że zagrała dobrze, lepiej niż się spodziewałem. Patrzy na mnie zdziwiona. Jeszcze nigdy nie spotkałem aktorki tak skromnej i delikatnej. Ma 24 lata, i mam nadzieję, że jest dość silna, żeby zostać sobą bez względu na to, ile zmieni w jej życiu film, który robimy.”

Tadeusz Sobolewski

„Twarz Irenki łatwo przechodzi od uśmiechu do smutku. Gdy się uśmiecha, jeden kącik jej ust jest lekko wygięty w górę, drugi w dół. Ona może grać osobę, która widzi więcej, patrzy w głąb, coś wie. W swojej nadważliwości przypomina dziewczynę z Tuwimowskiego Scherza.”

Irene Jacob

„Krzysztof obserwuje innych w sposób bardzo głęboki, poprzez ich zmartwienia, ich myśli. Stara się dotrzeć do bardzo szczególnych emocji takich jak intuicja, percepcja… To jest coś bardzo delikatnego.”

Jean-Louis Trintignant

„Irene Jacob jest zarówno cudowną kobietą jak i cudowną aktorką.”

Irene Jacob

„Trzeba wydawać się kruchą, będąc w istocie mocną.”

Jean-Louis Trintignant

„Irene przypomina postać z filmu [Czerwonego – Walentynę]. Ona jest bardzo czysta, świetlana, ciepła, otwarta i hojna. Gdyby nie była tak prawdziwa, to rola byłaby nie do zniesienia. Naprawdę, to ktoś, kogo się często nie spotyka, mało jest takich ludzi. Ale Irene Jacob jest właśnie taka. Jak postać z filmu, ktoś głęboko oddany, dobry i pełen blasku. Ona naprawdę jest taka.”

Sławomir Idziak

„Po raz pierwszy zobaczyłem Irene Jacob na zdjęciach próbnych do filmu Krzysztofa Kieślowskiego „Podwójne życie Weroniki”. Była wtedy nieznaną aktorką, mająca na swym koncie jedynie epizod w filmie Louisa Malle’a „Do widzenia, dzieci”. Mimo to od początku miałem poczucie, że obcuje z wielką aktorką.

Jej udział w filmie Kieślowskiego stał jednak długo pod znakiem zapytania. Pierwotnie Krzysztof zaproponowal tę rolę Andie McDowell, która poznal w Cannes i która go zafascynowała w filmie „Seks, kłamstwa i kasety wideo”. Producent „Podwójnego życia Weroniki”, przeciwny angażowaniu amerykańskiej aktorki do francuskiego filmu, długo zwlekał z podpisaniem umowy. Kiedy więc Peter Weir zaproponował Andie McDowell rolę w „Zielonej karcie”, przyjeła ją bez wahania. W końcu nazwisko reżysera amerykańskiego znaczyło wtedy więcej niz nazwisko Krzysztofa. Tak więc na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć do filmu zostaliśmy bez aktorki. Krzysztof zastanawiał się, czy wogóle w takiej sytuacji robić film. Był sceptyczny. Uważał, że trudno będzie znaleźć odtwórczynie roli, wymagającej nie tyle dobrego aktorstwa, co osobowości i charyzmy. Jednak odpowiedzialność za ekipę zaangażowaną już do filmu zmusiła go do poszukiwań. Odbyły się zdjęcia próbne, a potem ich projekcja dla ekipy i producenta. W głosowaniu wygrała Irene Jacob, ale nieznacznie, tylko jednym głosem, przy czym producent – osoba najważniejsza – był jej przeciwny. Szanse Irene na rolę byly więc niewielkie. Te same zdjęcia Krzysztof pokazał potem naszym znajomym w Polsce, ale większość też była wobec Irene krytyczna. W końcu Krzysztof zwrócił się z prośbą o ocenę zdjęć do przyjaciół swej córki. I o dziwo, wszyscy młodzi ludzie byli nią zachwyceni. Ich głos przesądził o wyborze Irene na odtwórczynię głównej roli. Oczywiście, wszyscy, którzy ją najpierw krytykowali, potem się nią zachwycali. Przyznawali, że w pierwszym osądzie popełnili błąd.”

Sławomir Idziak

„Dla Irene, niedoświadczonej aktorki, rola Weroniki była nieprawdopodobnie trudnym zadaniem. Nieżaleznie od tego, że miała zagrać w jednym filmie dwie postacie subtelnie sie od siebie różniące, to jeszcze przyszło jej śpiewać nie swoim głosem (notabene pięknym sopranem Elżbiety Towarnickiej). Jakby tego było mało – Irene musiała mówić w filmie także po polsku. Uczyła się więc na gwałt polskiego, a miała na to tylko trzy tygodnie.”

Sławomir Idziak

„Pamiętam swoje wtedy zdumienie. Irene na pierwszy rzut oka bowiem nie zwraca szczególnej uwagi. Jednak po bliższym jej poznaniu okazuje się, że ma w sobie coś nadzwyczajnego. Nie spotkałem jeszcze takiej osoby. Rozmawiając z nią ma się wrażenie, że powinna robić wszystko, tylko nie zajmować się aktorstwem. Jest niezwykle skromna, nieprawdopodobnie dobra, otwarta, ufna, łagodna. Nieustannie otacza się ludzmi, którym poświęca czas, z którymi rozmawia i jest w tym naprawdę niestrudzona. Nie oddziela sie murem od świata, jak inne gwiazdy. Jest niesłychanie wrażliwa, w związku z czym łatwo ja wzruszyć, ale też zranic. Mam nadzieję, że ten dość brutalny świat filmu nie skrzywdzi jej i nie zmieni na tyle, by stała się zupełnie inną osobą.”

Sławomir Idziak

„Zdumiewające jest to, że podczas gdy większość ludzi wokół zgłaszała różne wątpliwości w związku z jej rolą, ona [Irene Jacob] nie miała ich nigdy. Od początku rozumiała, że film stanowi punkt zwrotny w jej życiu. Siła i wiarygodność filmu płyną właśnie z tej całkowitej identyfikacji aktorki z bohaterką. W jej duszy rzeczywiście istnieją dwie Weroniki, a więc taka nieprawdopodobna historia jest całkowicie możliwa.”

Sławomir Idziak

„Cechy filmowej Weroniki są też cechami Irene. Obie mają w sobie podobną niewinność i ten sam pozytywny stosunek do świata.”

Sławomir Idziak

„Sama Irene Jacob nie jest już zresztą tamtą Irene sprzed filmu. Podkreśla z dumą, że ma na imie Irenka, bo tak właśnie zwracał się do niej Krzysztof.”

Sławomir Idziak

„Teraz [Irene Jacob] jest znaną na całym świecie aktorką, która otrzymuje wiele propozycji. Wydaje mi się, że podejmując decyzje o zagraniu roli nie kieruje się koniunkturalizmem ani też kryterium kariery. Dla niej liczy sie przesłanie filmu czyli to, co poprzez role może widzowi powiedzieć.”

Cytaty w większości pochodzą ze strony Anny Klimek oraz TrooPa

__
Rafał Toborek
Pozostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *